środa, 14 maja, 2025
info@echogminopolskich.pl
Chróścice

Oj, nie starczyło na pierzynę dla pani sołtys…

Oj, nie starczyło na pierzynę dla pani sołtys…

I dlatego właśnie w chróściskiej sołtysówce kto żyw i kto życzliwy pani sołtys przybył w pospolitym niemal ruszeniu na zbiorowe darcie pierza. W poprzednim roku kobiety naskubały dość przyzwoitą ilość białego puchu, jednak za mało go było, żeby napełnić nią porządną kołdrę, najlepiej taką na podwójne łóżko. Posagu nie ma, to i kawalera brak. A tak być nie może i mieszkanki Chróścic ponownie zasiadły przy stołach pełnych białego, gęsiego puchu. I nie tylko panie, bo wśród drących znalazły się rodzynki. Aż czterech panów, którzy w fartuszkach, z miseczkami cierpliwie wyskubywali najdelikatniejszy pierze.

Jeden z panów, to 97- letni mieszkaniec Chróścic.

Patrz pani, jaki chop sprytny, jaki pracuś, tyle lat ma, a robota pali mu się w rękach. To jest dopiero facet – zwróciła się do mnie jedna z gospodyń. Co racja to racja, wyjątkowy gość spotkania z uśmiechem na twarzy, cierpliwie wrzucał w dobrym tempie biały puch do miski.

Innym rodzynkiem, który chciałby się przyczynić się do wypełnienia posagowej kołdry sołtyski był sam przewodniczący Rady Gminy. To jakieś niespotykane w naszej gminie, że radnych interesuje, co dzieje się w sołectwach. Na każdym wydarzeniu gminnym, czy sołeckim, trudno ich nie spotkać. To raczej bardzo pozytywna zmiana…

Do stołu dosiadł się również ksiądz proboszcz Zygmunt Jaworek, któremu pani sołtys Beata Wolny również wręczyła miskę na pierze. Chróścicki ksiądz też jest obecny na większości wydarzeń sołeckich, co świadczy o dobrej współpracy i integracji lokalnego społeczeństwa.

Panie i panowie wytrwale darli pierza, puch unosił się w powietrzu, a gospodyni sołectwa roznosiła napoje, wodę mineralną i domowej roboty ajerlikier.

Po zakończeniu pracy nadszedł czas na świętowanie. Gospodynie z Chróścic, członkinie Rady Sołeckiej stanęły na wysokości zadania. W kuchni stała wielka misa sałaty ziemniaczanej i ciasta drożdżowe z posypką. Kiedy na sali zapanował porządek, na stoły wniesiono poczęstunek i różnego rodzaju trunki. Głównie domowej roboty. Fejderbal, czyli uczta na zakończenie darcia pierza trwała dość długo. Sypały się żarty, kawały, sołeckie ploteczki i opowieści o dawnych czasach, ich zwyczajach i tradycjach. Ogólnie panował wyśmienity humor i ciepła, życzliwa atmosfera.

Nie wiadomo, czy pierza starczy na posagową pierzynę dla pani sołtys, dlatego za rok ponownie będą je drzeć.

Autorzy zdjęć:  Bernadetta Kampa i Roman Kołbuc

Echo Gmin Opolskich